sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 1




Rozdział: 1
     Wpatruję się w mały, jeszcze zielony listek klonu, który ciężko opada na moją dłoń. Nagle słyszę jakieś krzyki, a po chwili, w drzewo tuż obok mojej głowy, trafia jabłko nabite na znajoma strzałę.
- Hej, Rozelle! – słyszę w oddali i odwracam wzrok od strzały.
     To Joe. Jest w grupie łowieckiej, i właśnie teraz poluje. Znam go odkąd wypuściłam pierwsza strzałę. Trafiłam wtedy w jego torbę myśliwską, która do tej pory jest jeszcze przedziurawiona. Ale w końcu miałam dopiero osiem lat. Joe nauczył mnie wtedy polować, i od tamtej pory robimy to razem. Mimo, że ja poluję nielegalnie.
- Cześć Joe – staram się być uśmiechnięta, ale mój brzuch mówi sam za siebie.
- Jesteś głodna. Poczekaj, zaraz ci cos dam – racja, jestem głodna, ale przecież umiem sama o siebie zadbać.
- Wiesz, nie… - ale gdy Joe wyciąga z torby wielki kawałek szynki od razu zaczynam się ślinić i zmieniam zdanie – Chociaż… skoro nalegasz…
- Już niedługo będziesz mogła legalnie polować – mówi łowca, podczas gdy ja zajadam się szynką.
     Ma rację, ale wtedy przeniosę się na teren dla łowców, i… już nigdy nie zobaczę rodziny.  Dręczy mnie jednak inna myśl…
- A jeśli będę miała więcej niż jedną umiejętność? – pytam.
     Joe spuszcza głowę.
- Nie oszukujmy się! – ciągnę dalej – Mój ojciec jest drwalem, mama tkaczką, i do tego jeszcze poluję. To już trzy. A może jest coś jeszcze? Coś, czego nie odkryłam!
- Udawaj – rzuca Joe.
- Co?
- Nie pokazuj im innych umiejętności. Pokaż tylko jedną, najlepiej polowanie.
- Nie! – wybucham – Nie umiem ukryć tego kim jestem! Tak się nie da!
     Może trochę przesadziłam, ale taka jest prawda! Nie da się udawać kogoś, kim się nie jest, a przynajmniej ja tak nie umiem.
- Przepraszam, ja…
- Nic się nie stało – Przerywa mi Joe. Jak zawsze wszystko rozumie, nie jest zły, rzadko się wścieka. Jest wspaniałym przyjacielem. Nielegalnym, ale dobrym.
- Joe! – słyszymy w oddali – Joe, gdzie jesteś?!
- Idę! – wrzeszczy Joe.
- Pa – uśmiecham się na pożegnanie
-Pa – Joe także się uśmiecha.
     Zostaje w lesie jeszcze godzinę, a w drodze do domu sprzedaję swoją zdobycz.

1 komentarz:

  1. Super!
    Zabieram się za czytanie reszty :)
    Zapraszam również do mnie na my-own-heroes.blogspot.com. c:

    OdpowiedzUsuń